sobota, 13 kwietnia 2013

ROZDZIAŁ VII


ROZDZIAŁ VII

  Po łaskotaniu Jussa zapytałam Go o pewną rzecz :
Ja : Justin..? A co jak ja Ci się znudzę..?
Justin : Po co się wgl oto pytasz..? Nigdy mi się nie znudzisz.
Ja : Naprawdę..?
Justin : Tak,więc przestań się o takie rzeczy pytać..bo ...
Ja : Nie powiem Ci ,HAHAHAH
Zapadła cisza. Nagle zadzwonił telefon Biebsa.
Rayan : Elo brachu !
Justin : Siema , siema.
Rayan : Co porabiasz.?
Justin : Siedzę z Lurą.. ;d
Rayan : Uuu..z dupeczką,HAHAH
Justin : Jak już coś to z księżniczką. HAHAH
Rayan : Dobra ja tam Wam nie przeszkadzam. Ale jeszcze tylko jedna zrecz. Wpadniesz jutro z dupeczką ..ekhem..księżniczką,haha,na moją imprę?
Justin : Taak...wpadniemy..ale już nie przeszkadzaj ziom,ELO!
Rayan : HAHAHAHAH....Elo !
Ja : Kto dzwonił?
Justin : Rayan...pytał się czy wpadniemy jutro na bibę..
Ja : Pewnie,że tak !
Justin : Ale Lauro na pewno? Masz skręconą kostkę..
Ja : Na pewnoo ; d na 100%
Justin : No okej ;*
Znów zapadła cisza....coś mnie napadło aby pocałować Biebsa. Zrobiłam to całowaliśmy się i przytulaliśmy ok.1 godzinę.
Justin : Jakaś Ty napalona,bejbe.
Ja : HAHAHA....głupool.
Justin : Brzydal
Ja : Rura
Justin : Księżniczka
Jua : Książę..
I znowu  zaczęliśmy się przytulać.
Mama przyszła z biura.
Mama : Zrobię kolację,zjesz z nami Justin.?
Justin : Tak..z wielką chęcią.
Mama jadła w swoim pokoju , nie miała czasu zjeść z nami. Musiała pracować.
Justin karmił mnie jak dziecko. Przypomniała mi się wtedy sytuacja z kawiarnii. Smakowało tak jak wtedy...
Uroniłam łzę szczęścia. Lecz JuJu tego nie zobaczył.
Chciałam abyśmy po kolacji obejżeli  jakiś film i żeby Justin został na noc. Mama, ku mojemu zdziwieniu zgodziła się.
Włączyłam Tv..akurat leciała jakaś komedia. Zamiast oglądać wpatrywaliśmy się sobie w oczy. Wtuliłam się w Jussa.
Nagle zasnęliśmy na kanapie razem , wtuleni w siebie.
Rano obudziłam się z nim. Byliśmy przykryci kocem. Okazało się,że to mama nas wieczorem przykryła. Wstaliśmy ok.11:00.
Justin : Wstawaj księżniczko..
<ziewnęłam> Ja : Witam Cię mój Ty książę.
Okazało się,że za 3 godziny musimy być na bibie u Rayana.. To niby dużo lecz z 2 godziny trzeba był tam dojechać.
Ubrałam  najlepsze ciuchy,moje nowe buty,lekko się umalowałam zrobiłam fryzurę  i wyszliśmy. Justin zniósł mnie na rękach.. I znowu..ta woń perfum..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz